Producenci motoryzacyjny bardzo chętnie mówią o tym, jak zbawienny wpływ na obniżenie wyników spalania i emisji szkodliwych związków ma system Start/Stop. Jednocześnie starają się przemilczeć fakt, że rozwiązanie może decydować o niższej trwałości silnika. Dzisiaj przyjrzymy się drugiej stronie medalu.

Jednym z najważniejszych, proekologicznych rozwiązań montowanych obecnie w autach jest system Start/Stop. Dzięki niemu komputer sterujący unieruchamia jednostkę napędową na każdym postoju wynikającym z warunków ruchu (np. korek, oczekiwanie na światłach). Według różnych szacunków działanie rozwiązania jest w stanie obniżyć spalanie silnika o 5 do nawet 15 procent. Wskaźnik ten bez wątpienia może cieszyć kierowców. Ci nie powinni jednak popadać w nadmierny optymizm. Powstaje bowiem zasadnicze pytanie dotyczące wpływu Start/Stop na trwałość motoru. 

W obecnych czasach nie tylko każdy z diesli, ale także większość silników benzynowych korzysta z turbosprężarki. Jak wiadomo mechanizm nie znosi nagłego gaszenia motoru i dynamicznego przyspieszania zaraz po rozruchu. Czemu? Kluczem do udzielenia odpowiedzi jest układ smarowania. Ten nie tylko zmniejsza siłę tarcia w trakcie pracy metalowych elementów turbo, ale także odpowiada za odprowadzenie nadmiaru ciepła. Oba czynniki mają ogromne znaczenie. Po pierwsze dlatego, że wał turbosprężarki w trakcie pracy niejednokrotnie obraca się z prędkością 290 tysięcy obrotów na minutę. Po drugie wewnątrz urządzenia może panować temperatura na poziomie 1000 stopni Celsjusza. 

Zbyt wczesne odcięcie smarowania sprawia, że nie ma możliwości odprowadzenia nadmiaru ciepła z mechanizmu. To w skrajnym przypadku może prowadzić do pęknięcia metalowej obudowy. Ponadto wirnik co prawda zwalnia, jednak przez chwilę pracuje „na sucho”, a skutkiem jest uszkodzenie łożyska. Przypadek z rozruchem i dynamicznym startem także nie jest korzystny. W sekundę po odpaleniu motoru układ smarowania nie ma jeszcze pełnej sprawności. Przez to metalowe elementy pracują bez ochronnej warstwy oleju, pojawiają się przeciążenia i kolejne uszkodzenia. 

Nowoczesne turbo, duży wydatek

Start/Stop - ekologiczny nie zawsze znaczy trwałyDziałanie systemu Start/Stop być może nie w stu procentach odpowiada za zniszczenie turbosprężarki, jednak jest w stanie znacznie przyspieszyć proces. Szybciej pojawiająca się awaria oznacza wcześniejszy remont i spory wydatek. Naprawa nowoczesnego turbo kosztuje minimum tysiąc złotych. Pełna regeneracja mechanizmu może być nawet dwukrotnie droższa. Jeszcze więcej należy wydać na zakup nowego elementu. Ceny zaczynają się od dwóch tysięcy i w skrajnym przypadku osiągają wartość nawet kilkunastu tysięcy. 

Początkowo producenci zdawali się nie dostrzegać negatywnego wpływu systemu Start/Stop na żywotność turbosprężarki. Jako że od jakiegoś czasu coraz głośniej mówi się o problemie, część firm zaproponowała rozwiązanie. Rozpatrywane są dwa scenariusze. W pierwszym z nich po długiej jeździe lub dużym obciążeniu komputer sterujący nie od razu unieruchomi jednostkę napędową na postoju. Najpierw poczeka aż spadnie temperatura wewnątrz turbosprężarki. Druga opcja zakłada montaż systemu sztucznego podtrzymywania ciśnienia oleju w układzie. 

Ciągłe gaszenie i rozruch silnika oznacza nie tylko kłopoty z doładowaniem. Zjawisko może także zaważyć na trwałości całej jednostki i jej osprzętu. Jak oceniają specjaliści, nawet najlepszy akumulator dostosowany do potrzeb systemu Start/Stop, z uwagi na częstotliwość występowania cykli wyładowywania i ładowania, prawdopodobnie nie starczy na dłużej niż 3 lata. Niewiele więcej wytrzyma ciągle przeciążany alternator. Co gorsze, elementy te są bardziej wydaje i zdecydowanie więcej kosztują. 

Groźne są także wahania temperatur jednostki napędowej. Podczas postoju silnik stygnie, a zaraz po ponownym uruchomieniu nagrzewa się. Permanentnie występujące różnice mogą z czasem doprowadzić do powstania tzw. efektu szoku termicznego. Jego skutkiem będzie ogólne obniżenie trwałości motoru oraz w najgorszym przypadku poważne uszkodzenie głowicy lub pęknięcie katalizatora.